PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35483}

Dom z piasku i mgły

House of Sand and Fog
7,4 22 548
ocen
7,4 10 1 22548
6,9 9
ocen krytyków
Dom z piasku i mgły
powrót do forum filmu Dom z piasku i mgły

Film sknocony do imentu. Irytująco pretensjonalny, nieznośnie patetyczny, płytki, choć sugerujący głębię, pusty, choć pozorujący sensowne przesłanie. Z marnym scenariuszem, z kiepskimi dialogami, z natrętną muzyką w nieodpowiednich momentach, która chyba najskuteczniej psuje ten obraz.

Zabrakło zwyczajności, prostoty, skupienia się na treści (a nie na efektownej formie), ale przede wszystkim – zabrakło chyba jakiejś skromności, wrażliwości i precyzji w opowiadaniu o ludzkich problemach. Zwyciężyła efektowna otoczka, wszystko to, co powinno tylko służyć wyrażeniu treści, a tak naprawdę – ku zaskoczeniu widza – pożera całą treść tego filmu. Twórcy włożyli sporo wysiłku, aby przekonać widza, że bohaterowie tej historii to postacie papierowe, nieautentyczne, niewiarygodne, z mętną przeszłością (mętną tylko dlatego, że kiepsko, nieprzekonywająco, po łebkach nakreśloną) i z wydumanymi problemami (wydumanymi dlatego, że nie uzasadnionymi głębiej, szerzej).

I w tym wszystkim miota się rozpaczliwie Ben Kingsley! Genialny aktor („Gandhi”, „Sexy Beast”), który robi tutaj niestety tylko za klasyczny listek figowy. Ale przecież z pustego i wielki Ben Kingsley nie naleje. W rezultacie, w pustym i mało atrakcyjnym domu hula jedynie wiatr i nuda. Zamiast zapowiadanego w tytule filmu piasku jest tylko fiasko, zamiast tajemniczej, intrygującej mgły są tylko mdłości (u widza). Człowiek spodziewał się kina na pewnym poziomie, a oto serwuje się mu filmową grafomanię.

Bo ten film to doskonały przykład nieskrępowanej grafomanii. Przykład kina, które ostentacyjnie i nachalnie podszywa się pod wielką sztukę, ale – przy bardziej uważnej obserwacji – okazuje się niespójne, rażąco miałkie, żenująco powierzchowne. Mamy oto kuglarstwo w ukrytej postaci, a przy tym bezczelną aspirację do miana dzieła wartościowego. Nie oskarżam autorów o złe intencje, oceniam tylko smutny efekt ich pracy. Nie twierdzę, że ten film i ta opowieść są pozbawione potencjału. Uważam, że twórcom nie udało się tej wartości wydobyć lub też, co gorsza, w swoim zadufaniu i braku wyczucia proporcji - całą tę wartość roztrwonili. Zgasić i zapomnieć, a jeśli ktoś nie widział – lepiej nie oglądać. Niedostateczny z wykrzyknikiem.

ocenił(a) film na 7
judge_holden

A mi się jednak podobał. Bez wykrzyknika.

hauser

chyba naprawdę lubisz ten film, Hauserze:)
gdzie nie spojrzę tam kończysz temat :))
Też go lubię :)


ocenił(a) film na 4
judge_holden

Zgadzam się. Film miał potencjał, na początku obiecywał wiele, jednak gdzieś po drodze przerost formy nad treścią zabił ten film. Nieścisłości fabularne, nieautentyczne portrety psychologiczne, trochę jak w dramacie absurdu. Napompować plastikowej torebki wielką sztuką się nie da. I niestety dramat psychologiczny z głębokim zakończeniem na miarę Oscara ( o którym zapewne marzyli twórcy) udusił się w swoim swądzie jak pułkownik w finałowej scenie.

ocenił(a) film na 8
marlakjohn

Czytał ktoś książkę? Dlatego sięgnąłem po ten film. Jak dla mnie bardzo dobra adaptacja, dość wiernie odzwierciedla wydarzenia, nie ma rażących odstępstw. Forma efektowna, fabułę już znałem, nie rozczarowałem się, wręcz przeciwnie.

ocenił(a) film na 9
judge_holden

judge_holden, gadane to Ty masz:) Cieszę się, że postawienie tego niedostatecznego z wykrzyknikiem zajęło Ci całe cztery akapity:) Mnie się bardzo podobał ten przykład nieskrępowanej grafomanii:):):)

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Gdzie ta efektowna forma? Efektowna otoczka?

ocenił(a) film na 1
Mikez

W nadęciu, pompatyczności, sztucznym nadmuchiwaniu problemów itp.

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Dla mnie to raczej zalicza się do treści, a nawet jeśli już uznamy, że to forma, to nie ma w tym nic efektownego. Mniejsza jednak o to, wydaje mi się, że wiem o co Ci chodzi. Mogę się zgodzić, że koniec jest nieco udramatyzowany, może trochę na siłę, ale dla mnie ta końcówka to jedyne co mogę pod względem treści zarzucić filmowi Perelmana. Nie wiem za bardzo, jak mógł on szerzej i głębiej przedstawić motywację Kathy i w szczególności Behraniego. Moim zdaniem zostało powiedziane wystarczająco dużo żeby zrozumieć dramat i związane z nim postępowanie bohaterów. Nie zaskoczy Cię więc pewnie fakt, że prostotę i zwyczajność, których według Ciebie zabrakło, dla mnie stanowią jedne z zalet "Domu z piasku i mgły". No i, kończąc, nie wydaje mi się, żeby obraz ten do czegokolwiek aspirował, to proste, lecz wartościowe i bardzo dobrze zagrane kino.

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Może takie filmy też są potrzebne? Chociaż nadęcia czy pompatyczności raczej w tym filmie nie dostrzegłem.

Hmmm, gdzie jest napisane że film ma być prosty i nie może być przejaskrawiony? Może to tylko twoje odczucie i wydaje mi się głupim oraz naiwnym próba wpajania innym swojej ideologii.

Jeżeli rzeczywiście ten film byłby takim totalnym kiczem i zasługiwał na ocenę którą ty wystawiłeś to nie miałby tak wysokiej średniej jaką jest 7.8, która jak na film nieskomercjalizowany jest wg. mnie wysoka i trafna.

ocenił(a) film na 6
judge_holden

Ja wyjatkowo nie wczulam sie w ta narkomanke...jakos w ogole nie budzila mojego wspolczucia ani sympatii.Typowa loserka. To na pewno nie wina aktorki:)

Film nie jest zly, ale nie trafil do mnie za bardzo. Pewnie ksiazka lepsza, bo wyobraznia jednak jest sprawniejsza w przedstawianiu historii niz scenarzysta filmu...
6/10

ocenił(a) film na 9
judge_holden

moim zdaniem wspaniały i godny polecenia film

ocenił(a) film na 4
Vito90

dlaczego? :)

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Mogło się nie podobać, nikt nie jest zmuszony do ryczenia z zachwytu, ale aż taki zły, żeby zasłużyć na jedynkę? Naprawdę, aż tak źle?

ocenił(a) film na 7
UnChienAndalou

"1" to dno: jesli ktoś uważa, że "Dom z piasku..." kwalifikuje sie do takiej oceny, po prostu nie ma za grosz wyczucia.

ocenił(a) film na 9
hauser

Fakt.

ocenił(a) film na 9
judge_holden

świetna gra aktorów , Jennifer Connely którą uwielbiam i genialny Kingsley a także jedno z najbardziej wzruszających zakończeń jakie widziałem

ocenił(a) film na 4
judge_holden

A ja się w zupełności zgodzę z autorem tego wątku

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
judge_holden

Wypowiedź w stylu Holdena, lecz w gruncie rzeczy przerost formy nad treścią dużo wielkich i generalizujących słów postawionych obok siebie mających na celu zbudowanie wiarygodności i profesjonalizmu Twojej wypowiedz co do nadęcia to jak najbardziej ale w przypadku Twojej osoby bo w filmie nie odczułem krzty bombastyczności.
Co do grafomani która tak sobie umiłowałeś, nikt nie ubiera tego filmu w szaty filmowego artyzmu, to film dla ludzi mówiący o ludziach ukazujący w jak niefortunny sposób mogą się skrzyżować ludzkie drogi i jak jeden pozornie dobry człowiek może negatywnie oddziałowywać na drugiego pozornie dobrego człowieka no i oczywiście jakie to wszystko może mieć konsekwencje i to tyle nic więcej, żadnego drugiego dna podtekstów po prostu film dla "każdego" i jako taki jest znakomicie przyswajalny przez nasz krwiobieg. Więc grafomania ni jak nie ma się do tego filmu bo on nie jest zrobiony przez ciśnienie na sztukę dla mas ale po prostu "dla mas".
Dzięki Twojemu ambitnemu podejściu do kina, krytyka staje się czymś oczywistym i nieodzownym a w gruncie rzeczy banalnym gdyż jak powszechnie wiadomo krytykować jest najłatwiej.

ps. Ciekawy jestem Twojej wypowiedzi na temat np. Dogvill, Donnie Darko, albo whatever works

ocenił(a) film na 4
Sledz136

Fakt, że ocena 1/10 jest nieelokwentna i zaniżona, ale można odczuć pewne emocjonalne naciąganie widza. I to nie jest wina fabuły, lecz złej reżyserki. Po prostu wiele scen jest przedstawionych zbyt dosłownie, a aktorzy są rozegzaltowani jak bezmózgie nastolatki. Wszystko oczywiście zależy od widza, ktoś może zauważyć sztuczny patetyzm, a inny nie zwróci na to uwagi. Ale nie każdy dokument bez happy endu jest ambitnym arcydziełem, są też niewypały, i Dom... do nich niestety należy.
P.s. Co do Donnie Darko, to jest to jeden z moich ulubionych filmów, dla mnie wielki krok na przód

ocenił(a) film na 4
marlakjohn

nie mogłam edytować: dramat oczywiście, nie dokument:P

marlakjohn

Chyba nieadekwatna, a nie nieelokwentna...

ocenił(a) film na 1
Sledz136

Podziwiam determinację, ale bronisz przegranej sprawy. Ten film jest po prostu lichy, marny, bo nieautentyczny, nadmuchany, „wyprodukowany, by poruszać”, czyli zrobiony według zgranych holywoodzkich receptur, na które „masy” zawsze się nabierały i będą nabierać. I niestety wielu ludzi łapie się na tanie triki, jakie w tym filmie zastosowano. Zgoda. Nie będę się upierał, być może 1/10 to zbyt niska i niesprawiedliwa ocena, może 2-3 byłoby bardziej uczciwe i adekwatne, ale nie mam też wątpliwości, że 8/10 – czyli aktualna sumaryczna nota filmu to jest gigantyczne nieporozumienie. Dla mnie ten film to były dwie godziny narastającego zażenowania i tonowanego oburzenia. Powody wyłuszczyłem powyżej. Liczyłem na poważne, proste, szczere i ambitne kino, a tymczasem dostałem pretensjonalną opowiastkę na poziomie „Alchemika” Cohelo, w której nachalnie i najtańszymi środkami próbuje się mnie uwikłać w wydumane problemy źle nakreślonych bohaterów. I to nie jest oczywiście wina aktorów, ale beznadziejnego scenariusza, fatalnego rozłożenia akcentów, głupich i banalnych szarż w niewłaściwych momentach, braku skromności i ciszy w innych momentach. Jeżeli komuś zabrakło tzw. wyczucia, to na pewno twórcom tego filmu. Lubię być wciągany w dylematy filmowych postaci i chętnie się takim urokom kina poddaję, ale niechże to będzie uczciwie podane, solidne, prawdziwe, podbudowane jakąś głębszą treścią. A nie zmistyfikowane, grubymi nićmi uszyte i zauważalne z daleka. Mógłbym – choć byłoby to niemiłe dla mnie przeżycie - rozpisać ten film na poszczególne sekwencje i wskazywać na ich podstawie, na czym polegają grafomania i pretensjonalność, które zarzucam. Weźmy choćby scenę, w której żona Lestera ochrzania niewiernego męża pod marketem. Reżyser nie wiedzieć czemu uznał, że trzeba taką scenę odpowiednio podrasować, dodać jej stosownej dramaturgii, toteż sięgnął po efektowny chwyt, najtańszy z możliwych niestety – kazał dzieciom zamkniętym w aucie histerycznie pokrzykiwać i bezradnie walić w szyby: „Tatusiu, dlaczego nas zostawiłeś?!” Czy ta scena jakoś porusza, wstrząsa, zmusza do współodczuwania dziecięcej tragedii? Nie! Tylko żenuje i irytuje nieporadnością. Ponieważ na kilometr bije fałszem, sztucznym udramatyzowaniem, w konsekwencji parodiuje samą siebie. Taki zabieg jedynie obnaża brak pomysłu reżysera na wygranie problemów małżeńskich Lestera. To tylko przykład artystycznego partactwa, na jakim przez cały czas jedzie ten film i na jakie nabierają się tzw. „masy”, przekonane, że obcują z prostą i szczerą opowieścią o zwyczajnych ludziach. Dla mnie „Dom...” pozostaje tylko „kunsztownym gównem”, że posłużę się tutaj zgrabnym określeniem Kłopotowskiego.

„Donnie Darko” – znakomite, szalenie klimatyczne kino, mam wśród ulubionych, ale dawno temu oglądałem i musiałbym ponownie obejrzeć, żeby odświeżyć wrażenia. I na pewno wrócę, bo takich rzeczy z przyjemnością się wraca.

Co do „Dogville”, ciekawa zabawa formą, ale w tej innowacyjności właściwie cała atrakcyjność filmu się wyczerpuje. Niewiele tak naprawdę z niego zostaje, poza banalną w istocie konstatacją o umowności i znaczeniu granic w życiu społecznym, o przypadkowości i zmienności ludzkich ról, o wrodzonym złu człowieka. „Znacie to? Znamy! No to posłuchajcie!”. Von Trier to zręczny manipulant, artystyczny hochsztapler, ale bardzo sprytny i utalentowany i na pewno warto to u niego docenić. Jego twórczość opiera się moim zdaniem w dużym stopniu na tzw. emocjonalnej pornografii, agresywnym żerowaniu na uczuciach widza. Brakuje mu w tym jednak wdzięku i subtelności np. Michalela Hanekego (patrz "Pianistka", "Funny Games", "Ukryte"). Nie chodzi mi tutaj o truizm, że każde kino w mniejszym lub większym stopniu igra z emocjonalnością i wrażliwością człowieka. Idzie raczej o metodę, która polega na totalnym osaczaniu widza, zastawianiu na niego małych i dużych pułapek, odcinaniu mu dróg ucieczki, emocjonalnym wikłaniu w przedstawiany problem i szantażowaniu. Masz odczuwać to, czego chce artysta, inaczej będziesz winny, gorszy, uznany za nieodpowiedzialnego, niewrażliwego itd. Być może wszystko jest tylko kwestią środków - Von Trier z pewnością w nich nie przebiera. Świetnie to widać np. w „Tańcząc w ciemnościach”, jeszcze lepiej w „Przełamując fale”, „Dogville” też jest taką próbą, mniej jednak udaną niż wcześniejsze obrazy. Nie można nie współczuć, nie litować się, przynajmniej w zamierzeniu reżysera. Jednak szczerość i prawda reżysera są istotnymi warunkami dobrego filmu. Jeśli twórca traktuje kino wyłącznie jako instrument do psychologicznych gierek i rzeczywiście swój talent manipulatorski w filmach z upodobaniem uskutecznia, nie zamierzam traktować go poważnie. Można i warto jego twory oglądać, ale wypieków na twarzy i uczucia wytrącenia z intelektualnej i duchowej harmonii raczej trudno się spodziewać.

„Whatever works” jeszcze nie widziałem, ale do Allena mam słabość i chyba nie pamiętam, żeby mnie ten uroczy staruszek kiedyś rozczarował.

Z ostatnich olśnień gorąco polecam np. "Samotnego mężczyznę" Forda, "Blue Valentine" Cianfrace'a, "Poważnego człowieka" Coenów.

judge_holden

No muszę przyznać że po pierwsze nie rozczarowałeś mnie Swoją wypowiedzią i po drugie masz racje ale ja jednak będę stał uparcie przy mojej tezie by przyłożyć odpowiednią do niego skale, a mianowicie filmu totalnie komercyjnego bazującego na najniższych uczuciach i jako taki wcale nie jest najgorszy moje podejście wynika z przepuszczania przez mój organizm ogromniej ilości filmów od tych słabych(naprawdę słabych) do tych ambitniejszych i w każdym szukam jakiś pozytywów nie oddając się ślepo krytyce mimo iż każdy atom, kwarka a nawet struna chce inaczej efektem tego jest to iż nawet Pile 7(?) czy w Weekendzie znajduje plusy niewiele ale jednak. Wniosek z tego mam tylko taki że skala oceniania na filmwebie w ogóle nie jest sesnowana bo skoro załóżmy obejrzysz film... no niech będzie coś ambitnego i głębokiego jak M jak Miłość załóżmy "Och, Karol" i dasz mu ocene 1 no dobra może 3, ładne dziewczęta były i Papież i czy nie uważasz ze mimo wszystko taka sam ocena dla filmu Perelmana i dla filmu Łepkowskiej będzie krzywdzącą dla pierwszego z nich, no ale to juz taka moja mała dywagacja w końcu każdy ma prawo dla totalnie subiektywnej oceny.

Uff czyli zgadzamy sie co do Donniego i Dogvill z tym że mi to narzucenie emocji jak najbardziej odpowiada za to, co do spójności zakończenia mam pewne zastrzeżenia ale to niuans.

Ja natomiast mam słabość do Coenów, choć w zasadzie wyznacznikem ich jakości jest głownie Fargo bo inne filmy to adaptacje bardzo dobrych książek co z drugiej strony wcale im nie umniejsza. Tak więc na pewno zapoznam się z Twoimi propozycjami.

A co do Woody`ego to polecam uważam nawet że dorównuje sobie samemu z czasów kiedy wolał Matkę od jej córki, jest jakby bogatszy o doświadczenia życiowe chce głośno mówić o tym co ważne jak i o tym co właściwe słowo ważne oznacza, nie musi już opierać się na uniwersalnej mądrości Dostojewskiego, ale na tym do czego sam doszedł przy okazji nadając filmowi świetną formę i okraszając go takim humorem jaki zdecydowanie mi odpowiada.

judge_holden

nie ogladalam filmu bedacego przedmiotem sporu, ale uważam argumenty holdena za przekonujące, tym bardziej, ze w calej rozciągłości zgadzam sie z jego oceną tworczosci larsa von triera. ogladajac te filmy (tanczac w ciemnosciach i przelamujac fale), filmy za kazdym razem, mialam poczucie, ze dokonuje sie gwalt na moich emocjach i intelekcie. poniewaz uczucie to bylo mi dosc niemile, poprzestalam na tych dwoch, odpuszczajac sobie dogville

użytkownik usunięty
judge_holden

Dużo sobie trudu zadajesz pisząc wypracowania na temat filmu który zasługuje według ciebie na 1 punkt (o zgrozo!) Dla mnie patetyczne i "nadmuchane" są twoje wypowiedzi, żywcem z podręczników dla młodych literatów.

ocenił(a) film na 1

Kolejny "arbiter elegentiarum" niezdolny do paru słów sensownej polemiki na temat. Spróbuj dorosnąć, koleżanko.

użytkownik usunięty
judge_holden

Nie zamierzam polemizować z kimś, kto dał 1 punkt filmowi, który cenię. Na taką ocenę zasługuje tylko wyjątkowy chłam.
Twoje argumenty we wcześniejszych wypowiedziach nie były trafione, przerost formy nad treścią. Nie będę cytować von_Locha , wiemy o co chodzi.

Co do dorosłości "kolego" to może twoje dorastanie jeszcze się nie zakończyło, skoro tak reagujesz na krytykę?

ocenił(a) film na 1

"Nie zamierzam polemizować z kimś, kto dał 1 punkt filmowi, który cenię".

"Ambicja to ostatni bastion porażki". Mark Twain.

"Na taką ocenę zasługuje tylko wyjątkowy chłam".

Jak również filmowa grafomania, sięgająca szczytów pretensjonalności i podszywająca się pod przemyślane, mądre i ambitne kino. Czego należało dowieść. Przy czym, wyjątkowy chłam czasami ujmuje szczerością - nie udaje, że jest czymś innym niż jest.

"Twoje argumenty we wcześniejszych wypowiedziach nie były trafione, przerost formy nad treścią".

Zauważ, że "przerost formy nad treścią" nie oznacza wcale braku treści. W moich argumentach, niezależnie od jej stosunku do formy, jest określona treść, z którą można polemizować. Spróbuj wykazać, że argumenty nie są trafione, nie uciekając się do łatwego (i właściwie nieweryfikowalnego) zarzutu o formie. Skoro tak bardzo cenisz ten film, broń go przed konkretnymi twierdzeniami. A może tak naprawdę wcale go nie cenisz? Albo w ogólne nie wiesz, za co go cenisz?

"Nie będę cytować von_Locha , wiemy o co chodzi".

No, nie za bardzo wiemy. Że co, że "dla samego Bena Kingsleya warto"?

"Co do dorosłości "kolego" to może twoje dorastanie jeszcze się nie zakończyło, skoro tak reagujesz na krytykę?"

Niewinny zarzut "braku dorosłości" musiał się pojawić. Nic tak przecież nie wnerwia i nie mobilizuje do odpowiedzi jak posądzenie o niedojrzałość. Prawda? Nie bierz tego do siebie. Ludzie dorośli mają swoje poglądy, przekonania i oceny, i potrafią ich bronić w dyskusji za pomocą racjonalnych argumentów. Kłaniam się w pas.

użytkownik usunięty
judge_holden

Jak uciążliwy i natrętny nauczyciel, który niezmiennie pragnie, by przyznano mu rację.

Pseudonim ma coś wspólnego z rzeczywistością??

ocenił(a) film na 1

"Jak uciążliwy i natrętny nauczyciel, który niezmiennie pragnie, by przyznano mu rację".

Jaki tam nauczyciel? Jaką rację? Po prostu czekam z utęsknieniem, aż mnie ktoś tutaj w sposób wyrafinowany intelektualnie zbutuje. I wtedy zawstydzę się, nawrócę i zacznę gorliwie głosić, że "Dom z piasku i mgły" wielkim filmem jest i wszystkim wara od niego!

"Pseudonim ma coś wspólnego z rzeczywistością??"

Pewnie, że ma, nic nie jest przypadkowe. Przecież u ciebie też ma, zwłaszcza jego żądląca część...

użytkownik usunięty
judge_holden

Ha ha ha, rozbawiłeś mnie!

ocenił(a) film na 8
Sledz136

Podpisuję się.

ocenił(a) film na 9
judge_holden

grafomania
1. «pisanie utworów literackich przez osoby pozbawione talentu»
2. «bezwartościowe utwory literackie»

pretensjonalność
1. sztuczne zachowanie się; krygowanie;
2. zły gust, zbytnie wyszukanie

Szanowny Holden już w tytule skomentował w jakim stylu pisze, zabrakło jeszcze

pompatyczność
nieuzasadniona okolicznościami przesadna wzniosłość w języku, stylu; bombastyczność

dla samego Bena Kingsleya warto.


ocenił(a) film na 1
von_Loch

No dobrze, zdemaskowałeś mnie, kolego. A teraz jeszcze napisz coś interesującego o samym filmie, bo chyba nie dałeś mu 8/10 tylko dlatego, że występuje w nim Ben Kingsley?...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones